Klub fitness Łomża

Ulubiona siłownia w Łomży

Siłownia Xoxo – miejsce, gdzie przez chwilę możesz poczuć się, jakbyś żył w lepszym świecie. Mają tu bieżnie z ekranami, które próbują przenieść cię w inne wymiary. Wybierasz trasę i nagle biegniesz przez Nową Zelandię. Jezioro Tekapo, wulkan Ngauruhoe, fiordy, szlaki, o których wcześniej nawet nie słyszałeś. Przez te 30 minut treningu naprawdę czujesz, że zwiedzasz świat. Możesz biec wśród krajobrazów, które w rzeczywistości zobaczyłbyś tylko na zdjęciach, a aplikacja pokazuje ci każdy szczegół, jakbyś faktycznie tam był. Ale hola, chwila. Te bieżnie to w teorii brama do innego świata, a w praktyce – portal do irytacji. Na siedem sztuk jedna działa. Reszta? Spisuje się tak, że zastanawiasz się, kto zrobił większą fuszerkę – producent czy właściciel. Jedna bieżnia nagle staje w połowie biegu, jakby chciała powiedzieć: „To już koniec, dalej nie biegnę.” Inna całkowicie ignoruje twoje ustawienia i wyświetla coś, co przypomina test sygnału telewizyjnego. Kolejna? Po prostu nie włącza się w ogóle. Człowiek zamiast ćwiczyć, spędza czas na loterii: „Która dzisiaj zadziała?” Drogi właścicielu, jeśli to czytasz – proszę, napraw to. Ile razy można zgłaszać problem na recepcji i słyszeć, że „przekażemy dalej”? Może to ty masz tę sprawczość, może jeszcze zależy ci na tej siłowni. Ale jeśli nie ogarniesz tych bieżni, to ludzie zaczną uciekać. I co wtedy? Tak, wiem, pod nosem otworzyła ci się sieciówka Extreme. I serio, nie chcę tam chodzić. Nie mam ochoty bawić się w kupowanie własnej kłódki do szafki, bo to już jakiś absurd. Ale jeśli mam wybierać między popsutymi bieżniami a survivalem z kłódką, to zaczynam poważnie się nad tym zastanawiać. Ogólnie siłownia jest spoko. Nie jest to miejsce z najwyższej półki, ale każdy znajdzie tu coś dla siebie. Tylko że bez działających bieżni to wszystko zaczyna tracić sens. Napraw je, bo póki co jedyną trasą, jaką widzę, jest ta prowadząca do innego klubu

Patrzyłem ceny karnetów jest przystępnie na plus. Silownia jest fajnie usytuowana na piętrze i fajnie przeszklona. Nie jest to duży obiekt. Jest na czym poćwiczyć podobają mi się bieżnie i orbitery z fajnymi wyświetlaczami. Na pewno na minus to sprzęt jest wiekowy, fakt że nie odkładają odważników klienci na stojaki. Małe pomieszczenie i mało miejsca. Obsługa uprzejma. Czy tutaj wrócę dla tych którzy mieszają na miejscu tj odpowiednia siłownia po co jeździć. Ja osobiście dojechać muszę więc mi nie jest po drodze. W Łomży jest wybór można znaleźć coś naprawdę blisko.

Ma klimacik ale karnet drogi, sprzętu mało, powiem tak jeżeli nie masz nic innego w pobliżu to warto, aczkolwiek specjalnie dla tej siłowni nie warto dojeżdżać .

Siłownia mała, ale można się czuć komfortowo i znaleźć coś dla siebie.

Siłownia nie jest zbyt duża, ale przyjemna. Fajny sprzęt, każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli ktoś ma chęć poćwiczyć w mniejszym natłoku ludzi, to polecam w godzinach porannych. :) siłownia wykończona jest gustownie, jest czysto. Polecam.

Bardzo miła atmosfera .Kazdy znajdzie coś dla siebie.Polecam